Zaduszki ochmistrzyni Sienkiewicza, która mieszkała w Brzeźnicy

wtorek, 8.11.2016 09:07 5696 0

Zmierza ku końcowi Rok Henryka Sienkiewicza. W Brzeźnicy, w związku z obchodami, w ostatni piątek, 4 listopada przypominano osobę Marii Luty, która ponad dwie dekady była ochmistrzynią, czyli osobą zarządzającą majątkiem pisarza w Oblęgorku. Zasłużyła się wielce pisarzowi ocalając przed grabieżą dworek oblęgorski. Sienkiewicz dziękował jej słowami: „Przysłużyłaś się całemu narodowi, gdyż te pamiątki kiedyś będą świadczyć o nas…”.

Po II wojnie M. Luty zamieszkała właśnie w Brzeźnicy. Wyjechała stąd do Wrocławia pod koniec 1969 r. Zmarła w dziesięć lat później. Spoczywa na cmentarzu na Sępolnie. Jej grób otoczony jest życzliwą pamięcią i zainteresowaniem, co można dzisiaj sprawdzić – a jakże – w internecie.  Obszerna, i jak się w piątek okazało, nie pozbawiona błędów rzeczowych biografia Marii Luty znajduje się w monografii Brzeźnicy wydanej z okazji 700-lecia wsi.

Zaproszeni do brzeźnickiej biblioteki goście, niegdysiejsi sąsiedzi Pani Lutowej (jak zostało zapisane w zbiorowej pamięci), wspominali ją z sympatią i życzliwością. Anegdot tworzonych przez codzienne wiejskie życie też nie brakowało więc  piątkowe opowieści budziły też sporo śmiechu. Jedynymi w Brzeźnicy rzeczowymi pamiątkami po gospodyni Sienkiewicza są dwie skrzynie, z których jedną zaprezentowano podczas zaduszek.

Spotkanie przygotowała filia biblioteczna w Brzeźnicy razem ze Stowarzyszeniem Bibliotekarzy Polskich w Ząbkowicach. Jego celem było przypomnienie starszym, a uzmysłowienie młodszym mieszkańcom wsi, jak wyjątkową osobistość niegdyś mieli za sąsiadkę.

Wysłuchane od uczestników spotkania wspomnienia, wzbogacą zbierane w bibliotece pamiątki. W ostatnich tygodniach biograficzna teczka Marii Luty poszerzyła się o materiały pozyskane z muzeum w Oblęgorku, z Biblioteki Narodowej oraz od sędziwej już, ale wspaniale wszystko pamiętającej siostrzenicy ochmistrzyni, Haliny Anny Postawki z Wrocławia.

Zaduszkowi goście snuli swoje wspomnienia. Ludwika Klimecka jako wówczas 14-letnia dziewczyna pamiętała bytność Marii Luty w Brzeźnicy na pewno już w 1946 r. Ponieważ dawna gospodyni Sienkiewicza prowadziła jedyny we wsi sklep - Stanisława Skrzypa i Tadeusz Witsanko wspominali jak to, jako dzieci, biegali do sklepu Lutowej po cukierki, niesamowity wtedy rarytas. Synowa Władysława Bąka, Irena przypomniała, że to właśnie jej teść, Władysław był drugim obok Aleksandra Kocyka „zaopatrzeniowcem” sklepu. Jeździł do Ząbkowic furmanką, żeby przywieźć stamtąd towar. Jerzy Tymczak opowiadał, jak to Pani Lutowa dyscyplinowała w kościele jego samego i innych niesfornych chłopaków, używając do tego swojej laski. Irena Zalewska przypomniała, że to właśnie w jej rodzinnym domu znajduje się druga skrzynia zakupiona kiedyś od Pani Lutowej. Prawdopodobnie najwięcej wspomnień ma brzeźnicka nauczycielka, Teresa Siarka, która parę lat nie tylko mieszkała z Panią Lutową. Już jako zaawansowanej wiekiem osobie służyła jej pomocą. Chyba najbardziej w czasie trudnej podróży w 1966 r. na otwarcie muzeum w Oblęgorku, na którą to uroczystość zaproszono dawną gospodynię dworku.

Zaduszki miały mały punkt artystyczny. Bowiem Julia Topolanek wystąpiła z songiem ks. J.Twardowskiego „Śpieszmy się kochać ludzi” a Beata Berg przedstawiła wiersz H.Łochockiej „Płoną  świeczki”. Organizatorkami Zaduszek były panie bibliotekarki Jadwiga Rogowska i podpisana niżej. Poczuły się podniesione na duchu zdaniem jednego z uczestników spotkania, który stwierdził, że dobrze się stało, iż zapomniana we wsi postać, ożyła tego popołudnia. I dobrze, że ktoś o tym pomyślał.

 

Elżbieta M. Horowska,

 przewodnicząca koła Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich

Dodaj komentarz

Komentarze (0)