Felicja Wołyńska: Mam jeszcze tyle do opowiedzenia!

niedziela, 8.3.2015 08:55 24096 12

Często żartuje, że składa się ze szczupłego ciała oraz ogromu emocji i wrażliwości. Za motto życia wzięła sobie słowa Marii Dąbrowskiej: myślę, czuję, przeżywam, tworzę – więc jestem. W jesieni życia, zamiast ciepłych kapci, wybrała samorealizację i pogoń za marzeniami. Felicja Wołyńska, poetka, malarka, plastyczka, przez większość swojego życia nauczycielka, ale za to jaka!

Ile energii i entuzjazmu kryje się w tej cichej starszej pani, wie każdy, kto ją poznał, a do tego zapomniany, pachnący sepią sposób bycia – elegancja, dystynkcja, skromność,  wysoka kultura osobista, ale też i humor, dystans do siebie, ironia. Na stałe wpisała się w artystyczny koloryt nie tylko Kamieńca Ząbkowickiego, ale całego powiatu. Poznajmy ją bliżej, bo warto!

 

 Felicja Wołyńska, fot. archiwum domowe

 

Felicja, wtedy jeszcze Lipkowska, wczesne dzieciństwo, które przypadło na tragiczny okres II wojny światowej, spędziła w Bieszczadach, w Myczkowcach niedaleko Soliny. W 1948 roku wyjechała na Ziemie Odzyskane, do Głuchołaz, gdzie ojciec znalazł zatrudnienie. Tam za sprawą nietuzinkowej nauczycielki, Ireny Klimeszowej, chłonie sztukę i uczy się ją rozumieć

- W dorosłym życiu utrzymywałam z nią kontakt, listowny. Przebywała wtedy w Domu Złotej Jesieni w Bielsku-Białej. Pewnego razu trafiłam na Głos Nauczyciela, w którym znalazł się wywiad z moja panią Ireną Klimeszową. Dowiedziałam się, że była prawnuczką Stanisława Moniuszki. Nic o tym nigdy nie mówiła! Do dziś wzrusza mnie zdanie zawarte w liście. Na propozycję, że ją odwiedzę, napisała, że byłoby miło, ale nie rób tego. Zapamiętaj mnie taką, jaką byłam.

 Młoda nauczycielka rozbudzała w uczniach przeróżne zainteresowania, pisała sztuki, reżyserowała je, prowadziła lekcje w nietypowy sposób.

- Pamiętam lekcję o Chopinie, pani siadała do fortepianu, słuchaliśmy utworów kompozytora przeplatanych z opowieścią o jego życiu i twórczości, wtedy chyba pomyślałam sobie, że będę jak pani Irena – wspomina pani Felicja.

A  predyspozycje do zawodu nauczyciela miała od początku, otaczała się dziećmi, urządzała z nimi przedstawienia podwórkowe i inne zabawy. Mówiono wówczas, że na pewno będzie nauczycielką.

prowadzony przez panią Felicję Zespół Tańca Śląskiego, Goszowice 1954,  fot. archiwum domowe

 

Z gminą Kamieniec Ząbkowicki związała się dzięki mężowi, Adamowi Wołyńskiemu, pochodzącemu ze Starczowa.

- Kiedy skończyłam 18 lat,  tato zaprosił mnie na bal karnawałowy, na który wzięłam też koleżankę. Podczas balu mojej koleżance spodobał się mój kolega z liceum Staś, więc zapoznałam ich ze sobą.  Na ich weselu poznałam swojego męża – opowiada Felicja Wołyńska

Po ślubie zamieszkali w Starczowie, gdzie oboje pracowali w szkole podstawowej, mąż jako dyrektor i nauczyciel historii,  pani Felicja jako polonistka. Nawał obowiązków zawodowych łączyła z domowym życiem. Pracowała w zawodzie przez 42 lata, w międzyczasie zamieszkała w Kamieńcu Ząbkowickim. W końcu przeszła na emeryturę.

Starczów, klasa VI (rok szkolny1966/67) klasa prowadzona przez Felicję Wołyńską. Dzieci urodziły się w roku, kiedy nauczycielka zdała maturę (1954),  fot. archiwum domowe

 

 

„Wyłuskam dawne pragnienia

I przymierzę się do nich na nowo.

Naiwność? Ale skąd!

Może zdarzyć się cud,

Że gdy życie przekwita,

Marzenia dojrzewają”

(fragment wiersza „Emerytura”)

- Ja zwariuję, zwariuję z tego nic nie robienia! Tak myślałam na początku – wspomina pani Felicja, a jest to osoba, która nie lubi bezczynności. Lubi za to prace domowe, szyć, przerabiać, robi na drutach i szydełku, wykonuje kompozycje plastyczne. Lubi czytać biografie i reportaże, na przykład Kapuścińskiego, lub lekkie lektury w stylu Magdaleny Samozwaniec czy Krystyny Kofty. Spisuje wszystkie książki, które wypożycza, wycina artykuły na przeróżne tematy i gromadzi je w tematycznych teczkach. Kocha muzykę i taniec. Ale to nie wystarczało. Zaczęła powracać do starych pasji – malarstwa i poezji, dla których nigdy nie starczało czasu. Talenty rozwinęły się, niektórych rzeczy musiała jednak uczyć się na nowo.

- Na emeryturze rzuciłam sobie wyzwanie. Odgrzebuję możliwości, niespełnienia i „ciągoty”. Wymyśliłam nawet motto: Jeszcze tyle we mnie drzemie. Czuję łakomstwo na różnorodność, na pełniejsze istnienie. Chcę coś nadrobić, z czymś zdążyć, czegoś nie przegapić i nie roztrwonić – mówi artystka - Podobno twórczość jest młodością ducha. Jeśli tak, to ja smakuję młodość w starości. Spożywam ją z apetytem i delektuję się smakami, które po drodze odkrywam, nazywam, urealniam słowami i pędzlem.

Pisze wiersze liryczne, refleksyjne, satyryczne, dla dzieci. Obok poezji tworzy artykuły,  szkice pamiętnikarskie, baśnie, obrazki sceniczne.

- Felicja Wołyńska ma wyjątkowy talent  do świetnych puent. Jeśli pisze o smutnych stronach życia, to i tak robi to w sposób przewrotny. A całość podana językiem, o którym większość dzisiejszych Polaków albo zapomniała, albo nie poznała jego smaku – mówi Elżbieta M. Horowska.

Realizuje się także plastycznie: w  ukochanej akwareli, zaszczepionej przez nauczyciela z liceum plastycznego Alojzego Wierzgonia, w rysowaniu piórkiem, kolażach, kompozycjach kwiatowych. Nie ma dla niej nic bardziej inspirującego niż natura.

- Potrzebę tworzenia mam w sobie. Sztuka człowieka bogaci od środka, budzi wrażliwość, czyni nasze oko i duszę wyczulone na piękno, a później może się zastanawiamy, dlaczego mi się to podoba i uczymy się estetyki. Ktoś kiedyś powiedział, że malarstwo jest milczącą poezją - tu mówimy przez barwę, przez plamę, przez światło, a w poezji przez słowo, rym, czy rytm – przekonuje pani Felicja.

Jest bardzo aktywna. Oprócz wymienionych już zajęć, bierze udział w spotkaniach i wykładach. Bardzo solidnie się do nich przygotowuje, często specjalnie z okazji jakiegoś występu tworzy nowe wiersze lub malunki.

Ma za sobą prezentację swoich prac na wystawach wojewódzkich oraz indywidualnych w Ząbkowicach, Złotym Stoku, Kamieńcu Ząbkowickim. Swoją twórczość literacką prezentuje na spotkaniach autorskich, zajęciach i imprezach Uniwersytetu Trzeciego Wieku, w szkołach, na licznych konkursach i występach. Dwa razy zdobyła tytuł Mistrzyni Słowa w zorganizowanym przez Międzynarodową Asocjację Kobiet Polskich – POLKA International Wrocław. Uczniowie podstawówki w Kamieńcu śpiewają ułożony przez nią hymn szkoły, dzieci deklamują jej utwory na konkursach recytatorskich, chór śpiewa jej kolędy lub piosenki do jej tekstów.

Nie marzą mi się szczyty  w tym co robię. Ktoś powiedział, że ważniejsza jest droga, niż cel. Mam nadzieję, że uda mi się na tej drodze nadal pracować nad sobą i rozwijać się twórczo. Chcę zaistnieć w owej wędrówce nie tylko jako konsument. Życie potwierdza, że człowiek, który ma jakieś pasje – niekoniecznie artystyczne – ma dokąd uciec przed szarością codziennych spraw, ma trochę świata na własność.

 

Przeczytaj komentarze (12)

Komentarze (12)

Janka niedziela, 24.01.2021 19:38
Moja Pani cudowny człowiek , takich ludzi się nie zapomina...
Małgosia środa, 25.11.2015 21:47
Przecudowna osoba. Byłam dziś na jej wieczorku autorskim w Klubie...
niedziela, 22.03.2015 18:52
Pani Wołyńska to miła ciepła osoba cudowna pani pedagog uczyła...
poniedziałek, 16.03.2015 18:05
Kwintesencja kobiecości..
piątek, 13.03.2015 10:47
mila ciepla kobietka bardzo pragnaca zycia nie z marnowaci tylko...
uczennica- 1955 wtorek, 10.03.2015 14:54
mnie też uczyła za chwilę mam 60 lat - dziękuję...
Byli uczniowie. poniedziałek, 09.03.2015 20:32
Wspaniała , cudowna Kobieta i nauczycielka. Pozdrawiamy :-)
poniedziałek, 09.03.2015 09:12
Nauczyciel i pedagog z powołania.Wspaniała osoba.
mieszkanka poniedziałek, 09.03.2015 07:18
Dużo,dużo zdrówka!!!!!
niedziela, 08.03.2015 21:13
To wspaniała kobieta i nauczycielka. Byla moja wychowawczynia. Jestem dumna...
niedziela, 08.03.2015 09:26
Wspaniała Kobieta.
niedziela, 08.03.2015 10:35
To prawda!